piątek, 14 marca 2025

Moja kolekcja

"Była kolekcjonerką każdą komórką swojego ciała.
Pojęcie, że coś jest nie do zdobycia ze względu na fizyczną niedostępność lub wysoką cenę, było jej obce. Jeśli chciała mieć jakiś przedmiot: filiżankę, imbryk, mlecznik czy cukiernicę, prędzej czy później osiągała swoje, nawet jeśli musiała zapłacić więcej, niż początkowo zamierzała."
~Małgorzata Rogala

Witajcie duszyczki!
Jakiś czas temu zostałam poproszona, żeby pokazać swoją kolekcję, więc w tym poście zobaczycie co tam u mnie siedzi na półkach. Niestety na ten moment moja kolekcja jest trochę rozrzucona na 2 mieszkaniach, bo nie dałam rady zabrać ze sobą wszystkich modeli przy przeprowadzce.
Ale od początku...

Końmi interesowałam się odkąd tylko pamiętam a swoją pierwszą figurkę konika Schleich dostałam chyba pod poduszkę albo na gwiazdkę jak byłam w podstawówce w klasach 1-3. Dokładnie już tego nie pamiętam, bo to było tyle lat temu.
W międzyczasie do kolekcji mojej zaczęły dołączać kolejne koniki ze Schleich. Kolekcjonowanie na poważnie zaczęło się w 2013 roku, kiedy pierwszy raz ujrzałam na jednym z blogów figurkę z firmy Breyer a tak dokładniej to był Breyer Traditional Ravel o numerze 1475. Zakochałam się po prostu od pierwszego spojrzenia! Oczywiście musiałam namówić mamę na jego kupno. Na początku nikt nie rozumiał po co mi te drogie figurki, ale po pewnym czasie już nie zwracali uwagi na nowe konie na półkach ;)
Kolejnym Breyerkiem, który dołączył do mojej kolekcji był Breyer Traditional Totilas. A dalej już to poleciało.
Na dzień dzisiejszy, tj. 14.03.2025 moja kolekcja liczy:
  • Breyer Traditional - 13
  • Breyer Classic - 1
  • Breyer Stablemates - 8
  • Copperfox - 1
  • Schleich - 10
  • Collecta - 10
Dokładniejsze zdjęcia figurek w mojej kolekcji możecie zobaczyć również w zakładce "Plastic Ponies". Jest ona w miarę możliwości aktualizowana.

Czyli razem 43 modele. Czy to dużo? Dla mnie akurat. W ostatnim czasie przybywa do mnie średnio 1 figurka na rok, bo stałam się naprawdę wybredna.

U mnie też już lepiej. Po ponad 2 miesięcznej batalii ze szpitalami i operacji w końcu wszyscy są w domu, więc odeszły mi dojazdy do szpitala i mogę się moją osóbką zajmować już na spokojnie w domu.
Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz